Chodzi o grę pod tytułem „głuchy telefon”. Działa to tak: sadza się kilka-kilkanaście osób w rzędzie, obok siebie. Mogą być to przedszkolaki, ale niekoniecznie. Robi się to ćwiczenie również na szkoleniach dla dorosłych i daje bardzo fajne rezultaty. Pierwszej osobie w rzędzie daję się kartkę z napisanym komunikatem, składającym się z jednego lub kilku zdań. Można mu też ten komunikat powiedzieć na ucho. Potem osoba nr 1 ma za zadanie przekazać tą informację osobie nr 2 w możliwie dyskretny sposób, żeby nikt inny jej nie usłyszał. Potem osoba nr 2 przekazuje ją w ten sam sposób osobie nr 3 i tak dalej, aż do ostatniej. Ta która jest na końcu „łańcucha” mówi na głos to co usłyszała. Potem odczytujemy oryginalny komunikat. Zawsze jest on zniekształcony, niekiedy bardzo. Bardzo często niewiele zostaje z oryginalnej treści. A nawet z sensu tego komunikatu.
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że KAŻDA informacja przekazywana z ust do ust ulega zniekształceniu. Czyli np. gdy ktoś mówi: „będą nam obcinać pensje”, może to znaczyć, że:
-
rzeczywiście będą jakieś cięcia wynagrodzeń (szczególnie jeśli aktualnie firma ma problemy albo trwa duży kryzys ekonomiczny).
-
albo może to oznaczać, że ktoś usłyszał urywek rozmowy dotyczącej sytuacji w firmie, zinterpretował, dopowiedział sobie i powstała absurdalna mieszanina faktów i (nie)dopowiedzeń, nie mająca wiele z rzeczywistością. Albo wręcz nic.
I drugi wniosek: jeśli chcesz przekazać informację w formie niezmienionej, zachowując jej przekaz i sens, to zrozum jej sedno. O co w niej chodzi, co ma przekazać. Jest zasadnicza różnica między próbą przekazania czegoś „fonetycznie”, czyli np. w języku, którego nie znam a zapamiętaniem treści i potem odtworzeniem jej z zachowaniem znaczenia oryginału.
Tu się przydaje parafraza, ale o tym innym razem….